niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 2



(Tajemniczy list)



   Tego dnia obudził mnie cichy i lekki, jak piórko głos mamy:
-Tosia! Wstawaj!!! Spóźnisz się do szkoły!
- Mamo! Daj pospać! Błagam!!!- krzyknęłam rozdrażniona.
- Trzeba było wczoraj nie siedzieć do późna.-powiedziała moja rodzicielka- A po za tym, chyba nie chcesz spóźnić się do szkoły? Jest początek roku szkolnego! Wstawać, ale to już!!! Bez gadania.
     Wstałam i popatrzałam na łóżko mojej siostry; był pusty. To oznacza, że albo jest w łazience albo je śniadanie. Popatrzałam na zegarek 7:15, czyli Hania je śniadanie. Niechętnie powlokłam się do łazienki. Popatrzałam się w lustro i zobaczyłam śpiącą  i piegowatą twarz. Ową twarz okalały dokoła burza rudych, długich i lekko kręconych włosów. Moje szaro-zielone oczy patrzały z kpiną na kosmetyki mamy; nigdy nie dbałam o takie błahostki jak makijaż czy ubrania. Wzięłam szybki prysznic i poszłam do kuchni. Wtedy odezwała się moja mama:
- No w końcu wyszłaś z tej łazienki. Myślałam, że się utopiłaś- powiedziała- Dobra Tośka jedz szybciej! Nie ma czasu
Nie chętnie sięgnęłam po kanapkę z serem i ugryzłam kęs.
Po chwili Razem z Hanią szłyśmy dobrze znaną mi drogą. Moja siostra zabrała głos:
- Tosia- szepnęła- jak sądzisz, co przyniesie nowy rok szkolny?
- Nie wiem, Haniu- odparłam szczerze- Naprawdę nie wiem.
      Moja siostra zamyśliła się; nie odezwała się już do szkoły.
      Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy uczniowie poszli pod klasę. Chwilę póżniej weszła pani Rosół. Przezwisko to wzięło się to gdy byliśmy w drugiej lub w pierwszej klasie. Był obiad i nagle Pani wylała na siebie cały talerz cieplutkiego rosołu. Pamiętam jak przez mgłę, że mówiono, iż rosół lgnie do niej jak miś do ula. Uczyła ona ekonomi i była naszym wychowawcom. Hania wprost ją uwielbiała, a ja miałam do niej parę epitetów. Ale starałam się ich nie mówić na głos. Aż strach myśleć co by się wtedy stało...
         W szkole uczyło nas dziesięciu nauczycielu: Pan Barszcz ( biologii i  matematyki) Pani Magierowska ( polski i rosyjski) Pan Gimbus ( W-F)  Pani Bazyl ( Historia) Pani Rosół ( ekonomia i nasz wychowawca) Pan Henrykowski ( niemiecki) Pani Kakao ( geografia)  Pan Marian ( zajęcia techniczne) Pani Świętoszek ( religia) i Pan Marszczek (  geometria). Moim ulubionym nauczycielem był pan Marian. Kazał do siebie mówić po imieniu; bo jak mówił mówienie mu po nazwisku go postarza. Ogółem jest spoko. Na jego lekcji można gadać i bawić się w łapki. Najbardziej znienawidzonym nauczycielem był pan Gimbus. Cały czas kazał nam biegać po lesie i bo boisku szkolnym, który ma 1km. Straszne, przez niego będę mam uraz do końca mojego życia. Lekcje minęły dość szybko. Zanim się obejrzałam już byłam w drodze powrotnej do domu.
         Gdy weszłam do mojego pokoju od razu skoczyłam na moje łóżko. Zaczęłam ściągać mundurek. Szczerze mówiąc nawiedzę owego mundurka. Jest taki plastikowy. Cały w jasnym niebieskim kolorze, gdzie niegdzie można zobaczyć żółte lub różowe paski. Fuj… To jest okropne. Naprawdę. Hance też to się nie podoba, ale nic nie mówi. Tylko od czasu do czasu spojrzy na niego z obrzyceniem. Kiedyś miałam taki pomysł aby zrobić strajk przeciw tym okropnym mundurkom. By nam się udało, ale Dyrko powiedział, że nas ze szkoły wywali. Więc odpuściłam…     
                    Później odrabiałam pracę do domu. Co to za pomysł, aby zadawać zadanie domowe, przecież toż to jest zło niekonieczne. Hania odrabia je systematycznie, ale m się zdarzy od czasu do czasu zapomnieć je zrobić. No bo kto by o tym pamiętał, gdy trzeba zaplanować jak doprowadzić panią Rosół do białej gorączki. No naprawdę. Dzięki mnie i chłopakom w szkole tak bardzo się nie nudzi. Hanka podchodzi do tego z dystansem i zawsze po takim występku nie chce za mną gadać, ale ja zawsze ją jakoś umiem przekonać.
             Następnego dnia, jak zwykle, wstałam, poszłam do łazienki, zjadłam śniadanie i szłam do szkoły. Nic nowego… Nic nadzwyczajnego… Przed dzwonkiem usłyszałam kawałek rozmowy chłopaków:
- Kuba… No… Dawaj! Uda ci się. Czemu nie spróbujesz?- zapytał Maciek
- Nie wiem…- powiedział. Po chwili zaśmiał się- No popatrz. Jedna dziewczyna a tak na mnie działa.
-Po prostu się z nią umów- poradził- Nic ci nie szkodzi.
- Nie nic. Oprócz dostania mocnego kopniaka- zakpił – Rzeczywiście nic.
- Znasz moje zdanie na ten temat- powiedział.
   Przeszłam z Hania obok nich udając, że nie słyszałam ich rozmowy. Naprawdę to ciekawość mnie zżerała. W kim mógł zakochać się Kuba. Musiała to być bardzo wartościowa osoba, skoro boi do niej zagadać. Myślałam o tej tajemniczej wybrance, aż do drugiej lekcji. Cały czas zadawałam sobie te pytania: Kim jest owa dziewczyna? Czy jest ładna? Czy ją znam? Z rozmyślań wyrwał mnie głos mojej „ulubionej” nauczycielki. Pani Rosół zaczęła maltretować uczniów.  A ja byłam jednym z nich…
- A na pytanie, które zadałam odpowie- zajrzała do dziennika-…Linde Antonina.
Spojrzałam na nią nieprzytomnym wzrokiem i zapytałam:
- Słucham?... Czy mogłaby powtórzyć pani pytanie?
Ona popatrzała na mnie tym swoim wzrokiem i opowiedziała gniewnie:
-Nie. Trzeba było słuchać. Siadaj. Dwójka za nie uważanie na lekcji.
Po patrzałam na nią z oburzeniem, ale posłusznie usiadłam. Byłam wściekła. Ale co mogłam zrobić… W tym momencie to ona miała na de mną przewagę.
W okropnym humorze byłam do końca lekcji.
    Gdy wróciłam do domu obiad już czekał. Zjadłam w pośpiechu, ponieważ chciała jeszcze wyjść na spacer. Bo obiedzie zapytałam:
-Hania, idziesz ze mną na spacer-
-Dobrze, tylko się ubiorę- odpowiedziała- Poczekaj chwilkę
Opowiedziałam uśmiechem.
      Był idealny dzień na spacer. Słonce lekko muskało moją twarz, wiatr lekko kołysał moje włosy w tylko sobie znanej melodii. Tak Gdańsk  wrześniem był przepiękny, a zwłaszcza jak się ma tylko 2km od plaży. Zawsze gdy byłam smutna siadałam na klifie i rzucałam kwiat na morze. To mnie zawrze uspokajało…
     Z Hanią nie musiałyśmy rozmawiać… Rozumiałyśmy się bez słów… Zawsze razem…
    Po całym dniu  spacerowania postanowiłyśmy wrócić do domu. Gdy otworzyłyśmy drzwi uderzyła mnie woń mojej ulubionej sałatki. Dopiero wtedy zrozumiałam jak bardzo jestem głodna. Ściągnęłam kurtkę i poszłam do mojej komnaty, czyli kuchni. Akurat wtedy mama nakładała sałatkę.
- Och.. Dobrze, że już jesteście. Martwiłam się.- powiedziała- Umyjcie ręce i chodzicie.
Spełniłyśmy  życzenie mamy. Po chwili już cała moja rodzinka siedziała przy stole. Podczas kolacji nic nadzwyczajnego się nie stało.
  Po kolacji tata, jak zwykle, poszedł do skrzynki na listy. I co najdziwniejsze był tam list zaadresowany do mnie. Popatrzyłam jeszcze raz na kopertę. Tak… Nie było wątpliwości. Ale nigdzie nie było adresata. Dziwne…Po woli otworzyłam list.

 Chcę, żeby Twoje oczy w me patrzyły
Chcę, żeby Twoje usta z mymi się złączyły
Chcę, żeby moje serce tylko tobie biło
Chcę, żeby nas na świecie tylko dwoje było!!!
Chce ciągle marzyć
             I
Chcę ciągle śnić
Lecz najbardziej na świecie
Przy tobie tylko być!!!

    Od nieznośnego wielbiciela dla Tosi Linde <3

  W tym momencie moje oczy z pewnością przypominały pięciozłotówki. Byłam tak zaskoczona, że nie zauważyłam jak Czesław czyta mój list. Niestety  było już za późno. Przeczytał całość. W tym momencie z pewnością przypominałam dojrzałego pomidora. Chyba pierwszy raz się rumieniłam! Gdy Czesio zaczął się śmiać spojrzałam na niego z oburzeniem i powiedziałam:
- Zamknij się! Ja Twojej korospendencji nie czytam-
-Nie w ogóle-gdy zobaczyłam jego minę wiedziałam, że wszystkim to powie, nie myliłam się- Nigdy nie uwierzycie co się stała- wykrzyknął- Tosia dostała list od nieznośnego wielbiciela-
W tym momencie byłam zła. Jak on śmiał. Wstałam i z godnością poszłam się myć, a później spać. Przez całą noc myślałam o tajemniczym wielbicielu. Nie wiedziałam tylko, że on także o mnie myśli…

13 komentarzy:

  1. ...Pan Gimbus xD Rozwaliło mnie to na maluteńkie kawalątka :D I jeszcze Pani Kakao... i tak po przezwiskach, nazwiskach, a tu nagle... Pan Marian!
    Yaaaaaay, czyżbyś spełniła moje marzenie - połączyła Kubę z Tosią? :3 I chyba za głupią ją robisz, jak mogła nie skojarzyć faktów!? Najpierw Jakub sobie gada z przyjacielem, że podoba mu się jakaś baba, a ona to usłyszała, potem dostaje list od jakiegoś wielbiciela, noż nóż! P... tzn. ********* Czesław dupek ._. No świnia po prostu. A wiersz wymyśliłaś sama, na ,,fristajlu''? :D Bo trochę przesłodzony >:)
    Notka, mimo powtórzeń i błędów, fajna. Da się czytać ;)
    Jak ja bardzo chciałabym mieć taki oryginalny pomysł na opowiadanie, a nie taki oklepany, jak mam ;_;
    Platforma Obywatelsk...tzn. Pozdro ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no bo się rumienię xD Ty też masz całkiem orginalne pomysły. Powiem ci, że pomysł na panią rosół wziął się zmojego obiadu xD A kto powiedział, że wierszyk dla Tosi napisał Kuba? No chyba, że czytasz mi w myślach xD :D
      Pozdro Biszkopcik :*

      Usuń
    2. Dzięki za komplement :) Trochę dziwnie ten wyraz brzmi, nie? komplement. (przeczytaj to tak z 10 razy) Hmm, dobry był rosołek? ;D Tak, jam jest człowiek który włada leliglimencją i potrafię dzięki temu czytać w myślach! Muahahahaha >:]
      Głosuję za Tosia&Kuba, stawiam... no niech Ci będzie, postawię więcej - 22 grosze!
      Kuri ^^

      Usuń
    3. Ja mam trochę inną teorie, że to Maciek wysłał jej list. Choć lepiej żeby to był Kuba :D Fajne te przezwiska nauczycieli. Wiesz... u mnie w szkolę jedna nauczycielka ma przezwisko żyrafa...(ona jest straszna, ma długą szyję i nie nosi stanika !!!). Co do notki to jest super ! Najlepszy ten list <3

      Usuń
    4. My tam na psorów mówimy po nazwisku. Zwłaszcza, że w większości mają komiczne ;D
      Kto podbije stawkę 22 groszy!? Jeden... jeden razy jeden... jeden razy dwa... jeden razy trzy... dwa... dwa razy jeden... dwa razy dwa... dwa razy trzy... trzy... razy jeden... razy dwa... razy trzy... sprzedane! xD

      Usuń
  2. Super list... ^^ Nie mam za bardzo czasu żeby pisać bo idę opłakiwać L i Kirę.
    Pozdro ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie opłakuj, tylko obej... khem, nie będę spojlerować.

      Usuń
  3. W pewnej chwili przyszło mi przez myśl, że Tosia i Hania to mój wymieszany charakter! Jestem do nich naprawdę podobna, ba! Nawet oczy i włosy mamy takie same. Aż dziw mnie bierze xD.
    Rozdział mi się bardzo podobał. Znalazłam błąd:
    ,,była naszym wychowawcom" powinno być ,,była naszym wychowawcą" lub ,,była naszą wychowawczynią".
    Oraz
    "Chce ciągle marzyć" powinno być ,,Chcę ciągle marzyć"/
    Pozdrawiam
    Idril.

    OdpowiedzUsuń
  4. No opowiadanie się rozkręca :) Może rzeczywiście Tosia mogłaby skojarzyć, że to Kuba wysłał jej ten list. Nawet jeżeli planujesz, że to jest jednak ktoś inny to mogłabyś coś tam wspomnieć, że przynajmniej się domyśla, że to mógłby być on. Ale to twój blog, więc ja się nie wtrącam ;) czekam niecierpliwie na dalszą część. A co do mojego bloga, to postaram się dodać nowy rozdział jak najszybciej :)
    Dorcas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mam nadzieję :D Bo czekam i czekam i czekam xD
      Tu nie chodzi o to, że ona się nie domyśla, ona po prostu w to nie wierzy xD
      No wiesz o co mi chodzi ? Nie umiem tego wytłumaczyć -_-
      Jestem genialna...
      Pozdro Biszkopcik :*

      Usuń
  5. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award . Więcej informacji u mnie w zakładce o takiej nazwie.
    Pozdro ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowała Cię na:
    http://wilcza-corka.blogspot.com/
    + Nowy rozdział u mnie.

    OdpowiedzUsuń