sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 3


   Maciek zapukała do pięknie zdobionych drzwi. Nikt nie otworzył. Zapukał powtórnie lecz tym razem mocniej. Po chwili sterczenia na mrozie usłyszał  tak dobrze znany mu głos:
- Już!!! Pali się, czy co?!-  
Drzwi otworzyły się i ujrzał tam swojego najlepszego przyjaciela. Momentalnie na twarzy Maćka pojawił się uśmiech, ale w tym uśmiechu było coś nie tak… Coś z poczucia winy… Ale Kuba zdawał się tego nie zauważyć. Chyba był ślepy… Widać to przecież było na kilometr…
     Po sekundzie ciszy odezwał się gospodarz:
-No stary właź do środka!- zawołał z uśmiechem Kuba.
Wszedł powoli do oświetlonego przedpokoju. Był on… Bardzo szykowny. Gdzieniegdzie można było zauważyć wiszące na ścianie zdjęcia. Owe zdjęcia przedstawiały jego mamę, tatę, jego samego…
     Powiesił płaszcz na stojak, ściągnął buty i wszedł do kuchni.
- Może się czegoś napijesz- zapytał Kuba- Lemoniada, sok, a może herbata?
- Poproszę sok- odpowiedział-
Podszedł do kredensu i wyciągnął z niego karton z napojem. Wyciągnął szklankę i nalał gościowi i sobie trochę soku. Kuba usiadł naprzeciwko Maćka. Zapadła nie zręczna cisza… Chyba pierwszy raz w ich długoletniej przyjaźni…
      Maciek raz po raz otwierał usta, jakby chciał cos powiedzieć, ale zaraz je zamykał… Kuba albo był ślepy albo to ignorował…
    Gdy minęło parę minut, które dla nich trwały całą wieczność, odezwał się Kuba:
- Co tam u ciebie? Dawno ciebie tutaj nie było- w jego głosie można było dosłyszeć nutkę żalu.
- Wiesz- odpowiedział lekko zachrypniętym głosem- musiałem się uczyć do klasówki. I w ogóle czasu nie było.
- Ty i uczenie się!?- zapytał z niedowierzaniem- TY?! O Matko Jedyna co się z tobą dzieję?-
Maciek popatrzył chwilę na przyjaciela. Na chwilę odwrócił wzrok i znów spojrzał na Kubę. Tak.. Jego zachowanie było co najmniej dziwne…
- Nie tak nie może być- wybuchnął gość. Kuba popatrzył na niego z zaskoczeniem- Maciek muszę ci się do czegoś przyznać- wyszeptał odwracając wzrok.
- Ale.. Do czego? Maciek, o co chodzi?- wystraszył się nie na żarty.
Maciek popatrzył na niego nie pewnie, po czym nabrał powietrza do płuc i wypuścił je z łoskotem.
- Mimo wszystko co ci teraz powiem musisz mi obiecać, że nie zniszczy to naszej przyjaźni!- powiedział- Obiecaj!!
Kuba nadal przestraszony pokiwał głową. O co tu chodzi?
- A więc dobrze.- powiedział już nieco spokojniejszy- Nie wiem jak to się stało- wpatrywał się w swoją szklankę- Chciałem pomóc. Naprawdę. Dopiero teraz zrozumiałem co tak naprawdę zrobiłem- podniósł głowę, a jego twarzy można było zobaczyć ból i cierpienie.-Stary, wepchnąłem ci się do życia… Wiem jak bardzo kochasz Tosię, więc postanowiłem ci pomóc.- Wciągnął powietrze po czym za świstem i je wypuścił- Postanowiłem napisać do niej liścik. Wiesz od takiego Nieznośnego Wielbiciela. Nie wie kto to napisał i dobrze. Ten liścik miał być w twoim imieniu. 
Kuba popatrzył na niego z niedowierzaniem. Był pewny, że Maciek zaraz wybuchnie śmiechem i krzyknie „Prima Aprilis”, lecz nic takiego się nie stało. Nie był zły. Po prostu czuł wielką pustkę w sercu. Był załamany i zawiedziony.
- Nie wiem jak mogłeś to zrobić? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi- Maciek był pewny, że o wiele bardziej wolałby gdyby jego przyjaciel krzyczał, niż mówił z takim spokojem i opanowaniem.- Bardzo się na Tobie zawiodłem.-
- Chciałem tylko pomóc- zaczął się usprawiedliwiać- Nic innego. Naprawdę-
- Pomóc?! Pomóc?!- zaczął podnosić głos- Ty chyba nie wiesz co to znaczy!-
- Przepraszam.-wyszeptał.
-Wiesz gdzie Se możesz włożyć te przeprosiny?!-
    Milczał… Czekał, aż Kuba się uspokoi. Znał go jak nikt inny. Tyle lat przyjaźni ma być  zniszczone przez jedna dziewczynę? Nie to nie może się tak  skończyć- pomyślał- Muszę coś z tym zrobić!!!
- Kuba… Naprawdę jest mi okropnie przykro, ale chcę ci powiedzieć, że prawdziwy przyjaciel powinien wybaczyć- wstał podszedł do wieszaka założył płaszcz. Jeszcze raz spojrzał na swojego przyjaciela. Wiedział, że teraz nic nie zdziała. Musi poczekać… Odwrócił się i wyszedł na mroźne powietrze… 


    - Tosia, możemy pogadać- zapytała się Hania. Od dostania listu od „Nieznośnego Wielbiciel” minęła trzy dni.- Patrz co mam- wskazała na kubki gorącej czekolady-
Tosia położyła się na brzuchu biorąc kubek i zapytała:
- O czym?-
- O tym liście.- odpowiedziała, a Tosia westchnęła.
- Ale po co?-
- Chcę go po prostu zobaczyć- wytłumaczyła się.
- No dobrze- sięgnęła do stolika obok i wyciągnęła z niego kopertę- Masz- podała  go swojej siostrze.
Hania przeczytała go parę razy i westchnęła. Tak bardzo martwiła się o Tosię…Po chwili ciszy odezwała się Hania:
- Martwię się o ciebie- powiedziała biorąc łyk czekolady- Normalnie to byś się śmiała do łez, a ty cały czas chodzisz zamyślona i wzdychasz. Co się z tobą dzieję?- zapytała.
- Hanka, do jasnej ciasnej nic się ze mną nie dzieje!!!- podniosła głos.
- Po prostu się o ciebie martwię- usprawiedliwiła się-
- Ale po co?- zapytała.- Przecież naprawdę nic się ze mną nie dzieje- zaśmiała się trochę nerwowo.
- Po co?! Po co?! Bo jesteś moją siostrą, którą cholernie kocham!!!- krzyknęła.- A ty jak głupia nie dajesz sobie pomóc- wstała i wyszła.
   Tosia poczuła wyrzuty sumienia. Przecież Hania nic nie zrobiła, chciała tylko pomóc…
Jestem cholernie głupia!!!- wykrzyknęła w myślach.  Wstała i wybiegła z pokoju. W domu nikogo nie było oprócz jej i Hani. Poszła na balkon. Zauważyła tam swoja siostrę, stojącą, zapłakaną i wpatrującą się gwiazdy… Wzięła bluzę i podeszła Hani i założyła na nią ową odzież. Nie chciała aby chodziła przez nią zapłakana. Podjęła próbę i powiedział:
- Hania?-
Nic.
- Hania?- wciągnęła powietrze do płuc- bardzo ciebie przepraszam. Zachowałam się samolubnie i egoistycznie. Przepraszam-
Nic.
- Przyjaciel powinien wybaczyć- szepnęła-
Hania odwróciła się do Tosi i rzuciła jej się na szyje nadal lekko łkając. Antonina pogłaskała ja po plecach.
- Haniu chodzimy stąd. Jeszcze się przeziębisz- powiedziała.
Wstały i skierowały się do drzwi; weszły do swojego pokoju. Usiadły na łóżkach i zaczęły rozmawiać:
- Tosia?
- Hmmmm?
- Naprawdę nie domyślasz się kto wysłał ci ten liścik?
- Nie Haniu. Naprawdę nie wiem.- odpowiedziała szczerze-
- A może to był… O wiem! Noszczyk. Wiesz Mikołaj Noszczyk.- zaproponowała-
- Ten od którego tak strasznie capi?- skrzywiła się z niesmakiem- Nie to na bank nie on.- powiedziała  z przekonaniem.
- No to może Bartosiewicz?- zapytała-
- Nie! Przecież on ,mnie nie znosi. I zresztą z wzajemnością- odpowiedziała z przekonaniem.
- Drewicz Kacper?-
- Też nie-
- No to może Kuba Brzozowski- zaproponowała
Na to Tosia wybuchła śmiechem:
- Nie to na bank nie on. Przecież się przyjaźnimy. Tylko i wyłącznie przyjaźnimy- stwierdziła i znów się roześmiała.Jednak Hania zamyśliła się. Dlaczego nie on? Przecież widzę jak on na nią patrzy! Z zamyślenia wyrwał ja głos Tosi:
- Haniu?- zapytała-
- Tak?-
- Cieszę się, że cię mam.- stwierdziła i przytuliła siostrę. Hania nie odpowiedziała tylko się uśmiechnęła. Dla takich chwil warto żyć… Dla takich chwil warto mieć siostrę bliźniaczkę…
  Gadały jeszcze godzinę. O ważniejszych jak i mniej ważnych sprawach. Gdy Tosia już zasnęła, Hania zastanawiała się nad owym tajemniczym liściku. Postanowiła, że jutro z nim porozmawia. Tak jutro to zdecydowanie dobry dzień, aby pogadać z Kubą Brzozowskim…  Hania poczuła, że powoli oddaje się snu, którego tak bardzo potrzebowała…

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 2



(Tajemniczy list)



   Tego dnia obudził mnie cichy i lekki, jak piórko głos mamy:
-Tosia! Wstawaj!!! Spóźnisz się do szkoły!
- Mamo! Daj pospać! Błagam!!!- krzyknęłam rozdrażniona.
- Trzeba było wczoraj nie siedzieć do późna.-powiedziała moja rodzicielka- A po za tym, chyba nie chcesz spóźnić się do szkoły? Jest początek roku szkolnego! Wstawać, ale to już!!! Bez gadania.
     Wstałam i popatrzałam na łóżko mojej siostry; był pusty. To oznacza, że albo jest w łazience albo je śniadanie. Popatrzałam na zegarek 7:15, czyli Hania je śniadanie. Niechętnie powlokłam się do łazienki. Popatrzałam się w lustro i zobaczyłam śpiącą  i piegowatą twarz. Ową twarz okalały dokoła burza rudych, długich i lekko kręconych włosów. Moje szaro-zielone oczy patrzały z kpiną na kosmetyki mamy; nigdy nie dbałam o takie błahostki jak makijaż czy ubrania. Wzięłam szybki prysznic i poszłam do kuchni. Wtedy odezwała się moja mama:
- No w końcu wyszłaś z tej łazienki. Myślałam, że się utopiłaś- powiedziała- Dobra Tośka jedz szybciej! Nie ma czasu
Nie chętnie sięgnęłam po kanapkę z serem i ugryzłam kęs.
Po chwili Razem z Hanią szłyśmy dobrze znaną mi drogą. Moja siostra zabrała głos:
- Tosia- szepnęła- jak sądzisz, co przyniesie nowy rok szkolny?
- Nie wiem, Haniu- odparłam szczerze- Naprawdę nie wiem.
      Moja siostra zamyśliła się; nie odezwała się już do szkoły.
      Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy uczniowie poszli pod klasę. Chwilę póżniej weszła pani Rosół. Przezwisko to wzięło się to gdy byliśmy w drugiej lub w pierwszej klasie. Był obiad i nagle Pani wylała na siebie cały talerz cieplutkiego rosołu. Pamiętam jak przez mgłę, że mówiono, iż rosół lgnie do niej jak miś do ula. Uczyła ona ekonomi i była naszym wychowawcom. Hania wprost ją uwielbiała, a ja miałam do niej parę epitetów. Ale starałam się ich nie mówić na głos. Aż strach myśleć co by się wtedy stało...
         W szkole uczyło nas dziesięciu nauczycielu: Pan Barszcz ( biologii i  matematyki) Pani Magierowska ( polski i rosyjski) Pan Gimbus ( W-F)  Pani Bazyl ( Historia) Pani Rosół ( ekonomia i nasz wychowawca) Pan Henrykowski ( niemiecki) Pani Kakao ( geografia)  Pan Marian ( zajęcia techniczne) Pani Świętoszek ( religia) i Pan Marszczek (  geometria). Moim ulubionym nauczycielem był pan Marian. Kazał do siebie mówić po imieniu; bo jak mówił mówienie mu po nazwisku go postarza. Ogółem jest spoko. Na jego lekcji można gadać i bawić się w łapki. Najbardziej znienawidzonym nauczycielem był pan Gimbus. Cały czas kazał nam biegać po lesie i bo boisku szkolnym, który ma 1km. Straszne, przez niego będę mam uraz do końca mojego życia. Lekcje minęły dość szybko. Zanim się obejrzałam już byłam w drodze powrotnej do domu.
         Gdy weszłam do mojego pokoju od razu skoczyłam na moje łóżko. Zaczęłam ściągać mundurek. Szczerze mówiąc nawiedzę owego mundurka. Jest taki plastikowy. Cały w jasnym niebieskim kolorze, gdzie niegdzie można zobaczyć żółte lub różowe paski. Fuj… To jest okropne. Naprawdę. Hance też to się nie podoba, ale nic nie mówi. Tylko od czasu do czasu spojrzy na niego z obrzyceniem. Kiedyś miałam taki pomysł aby zrobić strajk przeciw tym okropnym mundurkom. By nam się udało, ale Dyrko powiedział, że nas ze szkoły wywali. Więc odpuściłam…     
                    Później odrabiałam pracę do domu. Co to za pomysł, aby zadawać zadanie domowe, przecież toż to jest zło niekonieczne. Hania odrabia je systematycznie, ale m się zdarzy od czasu do czasu zapomnieć je zrobić. No bo kto by o tym pamiętał, gdy trzeba zaplanować jak doprowadzić panią Rosół do białej gorączki. No naprawdę. Dzięki mnie i chłopakom w szkole tak bardzo się nie nudzi. Hanka podchodzi do tego z dystansem i zawsze po takim występku nie chce za mną gadać, ale ja zawsze ją jakoś umiem przekonać.
             Następnego dnia, jak zwykle, wstałam, poszłam do łazienki, zjadłam śniadanie i szłam do szkoły. Nic nowego… Nic nadzwyczajnego… Przed dzwonkiem usłyszałam kawałek rozmowy chłopaków:
- Kuba… No… Dawaj! Uda ci się. Czemu nie spróbujesz?- zapytał Maciek
- Nie wiem…- powiedział. Po chwili zaśmiał się- No popatrz. Jedna dziewczyna a tak na mnie działa.
-Po prostu się z nią umów- poradził- Nic ci nie szkodzi.
- Nie nic. Oprócz dostania mocnego kopniaka- zakpił – Rzeczywiście nic.
- Znasz moje zdanie na ten temat- powiedział.
   Przeszłam z Hania obok nich udając, że nie słyszałam ich rozmowy. Naprawdę to ciekawość mnie zżerała. W kim mógł zakochać się Kuba. Musiała to być bardzo wartościowa osoba, skoro boi do niej zagadać. Myślałam o tej tajemniczej wybrance, aż do drugiej lekcji. Cały czas zadawałam sobie te pytania: Kim jest owa dziewczyna? Czy jest ładna? Czy ją znam? Z rozmyślań wyrwał mnie głos mojej „ulubionej” nauczycielki. Pani Rosół zaczęła maltretować uczniów.  A ja byłam jednym z nich…
- A na pytanie, które zadałam odpowie- zajrzała do dziennika-…Linde Antonina.
Spojrzałam na nią nieprzytomnym wzrokiem i zapytałam:
- Słucham?... Czy mogłaby powtórzyć pani pytanie?
Ona popatrzała na mnie tym swoim wzrokiem i opowiedziała gniewnie:
-Nie. Trzeba było słuchać. Siadaj. Dwójka za nie uważanie na lekcji.
Po patrzałam na nią z oburzeniem, ale posłusznie usiadłam. Byłam wściekła. Ale co mogłam zrobić… W tym momencie to ona miała na de mną przewagę.
W okropnym humorze byłam do końca lekcji.
    Gdy wróciłam do domu obiad już czekał. Zjadłam w pośpiechu, ponieważ chciała jeszcze wyjść na spacer. Bo obiedzie zapytałam:
-Hania, idziesz ze mną na spacer-
-Dobrze, tylko się ubiorę- odpowiedziała- Poczekaj chwilkę
Opowiedziałam uśmiechem.
      Był idealny dzień na spacer. Słonce lekko muskało moją twarz, wiatr lekko kołysał moje włosy w tylko sobie znanej melodii. Tak Gdańsk  wrześniem był przepiękny, a zwłaszcza jak się ma tylko 2km od plaży. Zawsze gdy byłam smutna siadałam na klifie i rzucałam kwiat na morze. To mnie zawrze uspokajało…
     Z Hanią nie musiałyśmy rozmawiać… Rozumiałyśmy się bez słów… Zawsze razem…
    Po całym dniu  spacerowania postanowiłyśmy wrócić do domu. Gdy otworzyłyśmy drzwi uderzyła mnie woń mojej ulubionej sałatki. Dopiero wtedy zrozumiałam jak bardzo jestem głodna. Ściągnęłam kurtkę i poszłam do mojej komnaty, czyli kuchni. Akurat wtedy mama nakładała sałatkę.
- Och.. Dobrze, że już jesteście. Martwiłam się.- powiedziała- Umyjcie ręce i chodzicie.
Spełniłyśmy  życzenie mamy. Po chwili już cała moja rodzinka siedziała przy stole. Podczas kolacji nic nadzwyczajnego się nie stało.
  Po kolacji tata, jak zwykle, poszedł do skrzynki na listy. I co najdziwniejsze był tam list zaadresowany do mnie. Popatrzyłam jeszcze raz na kopertę. Tak… Nie było wątpliwości. Ale nigdzie nie było adresata. Dziwne…Po woli otworzyłam list.

 Chcę, żeby Twoje oczy w me patrzyły
Chcę, żeby Twoje usta z mymi się złączyły
Chcę, żeby moje serce tylko tobie biło
Chcę, żeby nas na świecie tylko dwoje było!!!
Chce ciągle marzyć
             I
Chcę ciągle śnić
Lecz najbardziej na świecie
Przy tobie tylko być!!!

    Od nieznośnego wielbiciela dla Tosi Linde <3

  W tym momencie moje oczy z pewnością przypominały pięciozłotówki. Byłam tak zaskoczona, że nie zauważyłam jak Czesław czyta mój list. Niestety  było już za późno. Przeczytał całość. W tym momencie z pewnością przypominałam dojrzałego pomidora. Chyba pierwszy raz się rumieniłam! Gdy Czesio zaczął się śmiać spojrzałam na niego z oburzeniem i powiedziałam:
- Zamknij się! Ja Twojej korospendencji nie czytam-
-Nie w ogóle-gdy zobaczyłam jego minę wiedziałam, że wszystkim to powie, nie myliłam się- Nigdy nie uwierzycie co się stała- wykrzyknął- Tosia dostała list od nieznośnego wielbiciela-
W tym momencie byłam zła. Jak on śmiał. Wstałam i z godnością poszłam się myć, a później spać. Przez całą noc myślałam o tajemniczym wielbicielu. Nie wiedziałam tylko, że on także o mnie myśli…

wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 1



   Każdy znajomy, kolega, przyjaciel, a nawet nauczyciel zawsze pytali się mnie jak to jest być bliźniaczką, czy jesteśmy dla siebie miłe, czy się kochamy… Zawsze odpowiadałam tajemniczym uśmiechem, a gdy wracałam do domu padałam na łóżko i śmiałam się do łez. Cała moja rodzina patrzyła wtedy na mnie jak na chorą psychicznie, ale ja się tym nie przejmowałam. Tak… Często gdy wracam pamięcią do tych pięknych lat myślę sobie, że byłam bardzo głupiutkim dzieckiem.
   Moja siostra była za to wspaniałym dzieckiem. Zawsze najmądrzejsza, piękniejsza, milsza. Nie żebym byłam zazdrosna, ale ona naprawdę taka była. Taka… Idealna, perfekcyjna? Sama już nie wiem. Czas przyćmił moją pamięć…
    Miałyśmy też młodszego braciszka. Był on… Naprawdę dziwny. Zawsze starał się wyciągnąć kasę od rodziców, ciotki Wiesi i nawet od babci. Ten przebiegły, mały człowieczek bardzo narozrabiał w naszym życiu. Mimo, że jesteśmy już starzy nadal nie wiem jak to jest, że cała rodzina uważała go za aniołka. Może to jego urok osobisty, jak mawiał.
     Nasza matka zawsze mówiła, że charakterek i cięty język odziedziczyłam od niej. To w takim razie po kim Hania odziedziczyła swój charakter skoro ojciec był taki sam jak mama? Od najmłodszych lat się nad tym zastanawiałam, ale nigdy nie mówiłam tych myśli na głos; nie chciałam skrzywdzić uczucia mojej siostry.
      Urodziłyśmy się w Anglii. Każdy nam tego zazdrościł, ale ja nigdy nie widziałam powodu do zazdrości. Po prostu tata był anglikiem, a że babcia i dziadek przed swoją śmiercią chcieli zobaczyć swoje jedyne i kochane wnuczki, rodzice postanowili, że mama urodzi w szpitalu w Anglii. Nie długo po naszych narodzinach dziadkowie zmarli.
     Później gdy podrosłyśmy zawsze byłam popularniejsza w szkole. Mojej siostrze to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie była z tego powodu dumna. Zawsze byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami; nikt i nic nie było w stanie nas poróżnić. Miałyśmy bardzo dużo, ciekawych i dziwnych przygód. Niektóre z nich wam je opowiem, ale to nie teraz, później.
     Prawdziwym zbiegiem okoliczności poznałyśmy naszą przyjaciółkę –Milenę Góra-. Miała ona siostrę, która zaprzyjaźniła się z naszym braciszkiem. Jej siostra założyła się z naszym bratem, że zje dwie żmije. Wygrała. Od tej pory Czesław nabrał szacunku do koleżanki. Pamiętam, że gdy Eliza wygrała zakład wybrała się w odwiedziny do mojego brata. Tylko był jeden mały minus; nikomu nie powiedziała gdzie idzie. Jej rodzice umierali ze strachu, kiedy to Milena przyszła do nas zapytać się czy jest u nich jej siostra. Tak właśnie się zaprzyjaźniłyśmy. Byłyśmy nie rozłączne. Zawsze razem.
      Byli jeszcze oni. Ci którzy chyba najbardziej namieszali w moim życiu. Jakub Brzozowski i Maciek Dąb…  Dwaj przystojniacy, którzy zakolegowali się akurat ze mną i z… Mileną. Nie z Hanką, ale Lenką…

poniedziałek, 11 listopada 2013

Bohaterowie

   Wasza kochana, piękna, perfekcyjna i jakże skromna autorka jest taka mądra, iż zapomniała dodać na sam POCZĄTEK bohaterów. Także dodaje ich dzisiaj. Rozdział 1 będzie niedługo
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------


 

BOHATEROWIE    PIERWSZOPLANOWI






Imię i nazwisko- Antonina Linde
Miejsce data urodzenia- 28.05.1960 London
Wiek- (Prolog ) 50 lat (rozdziały)15 lat
Rodzina-
a)      Rodzice- Mark Linde i Bolesława Linde
b)      Rodzeństwo- siostra bliźniaczka Hanna Linde i brat Czesław Linde.
Miejsce zamieszkania- Gdańsk
Kolor włosów- Kasztanowe
Kolor oczu- Szaro-zielone
Opis- Tosia jest wieczną optymistką i  ekstrawertykiem. Wiecznie uśmiechnięta i szczęśliwa. Nie przejmuje się ocenami, chociaż ma same piątki. Nie nawiedzi klopsików babci i Ciotki Wiesi co bardzo okazuje, przy każdym sposobie. Często mówi potem myśli. Dla rodziny i przyjaciół zrobiłaby wszystko.
 
                                                            


                            

 Imię i nazwisko- Hanna Linde
Miejsce i data urodzenia- 28.05.1960  London
Wiek – 15 lat
Rodzina-
a)      Rodzice- Mark Linde i Bolesława Linde
b)      b) Rodzeństwo-starsza ( o 15 min) siostra bliźniaczka Antonina Linde i brat Czesław Linde                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                      
 Miejsce zamieszkania- Gdańsk
Kolor włosów- Kasztanowe
Kolor oczu- Szaro-zielone
Opis- Hania jest introwertykiem i realistą. Kompletne przeciwieństwo swojej siostry. Ma fioła na punkcie ocen i zachowania. Również nie lubi ciotki Wiesi i klopsików babci, ale stara się tego nie okazywać. Zawsze pomocna i przyjacielska. Dla rodziny i przyjaciół zrobi wszystko.
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                             

  

Imię i nazwisko- Czesław Linde
Miejsce i data urodzenia- 15.01.1965 Gdańsk
Wiek- 10 lat
Rodzina-
a)      Rodzice- Mark Linde i Bolesława Linde
b)      Rodzeństwo- Dwie siostry: Hanna Linde i Antonina Linde
Miejsce zamieszkania- Gdańsk
Kolor włosów- Kasztanowe
Kolor oczu- Zielone
Opis-Miły i sympatyczny chłopiec o dużym poczuciu humoru. Uwielbia klopsiki babci, a ciocie Wiesie jakoś znosi. Za każde miłe słowo ciotka daje mu 10zł :-D. Uwielbia grać w piłkę nożną i siatkówkę. Co tydzień ma nowe hobby: a to rysowanie, granie na gitarze… Oceny ma kiepskie; nie przejmuje się szkołą

 



Imię i nazwisko- Mark Linde
Miejsce i data urodzenia- 15.09.1935.   London
Wiek- 45 lat  (udajmy, że facet na zdjęciu ma tyle lat :-D)
Rodzina-
a)      Rodzice- John Linde i Kim Linde
b)      Rodzeństwo- BRAK
c)      Żona- Bolesława Linde (zd. Nowak) od 14.02.1959 roku
d)      Dzieci- Antonina Linde, Hanna Linde i Czesław Linde
Miejsce zamieszkania- Gdańsk
Kolor włosów- Brązowe
Kolor oczu- Błękitne
Opis- Surowy i sprawiedliwy. Wpatrzony jak w obrazek w swoją żonę i dzieci. Bardzo pragnął mieć syna, dlatego rozpieszcza Czesława. Z poczuciem humoru, choć tego nie okazuje, ponieważ nie chce stracić szacunku.





Imię i nazwisko- Bolesława Linde (zd. Nowak)
Miejsce i data urodzenia- 15.06.1938 Gdańsk
Wiek- 43 lat
Rodzina-
a)      Rodzice- Ewa Nowak i Tadeusz Nowak
b)      Rodzeństwo- Wiesława Nowak
c)      Mąż- Mark Linde od 14.02.1959
d)      Dzieci- Antonina Linde, Hanna Linde i Czesław Linde
Miejsce zamieszkania- Gdańsk
Kolor włosów- Kasztanowe
Kolor oczu- Szara-zielone
Opis- Bolesława jest osobą spontaniczną i wiecznie uśmiechnięta. Często załamuje ręce nad ocenami Czesława, chociaż miała podobne, ale za nic się do tego nie przyzna. Wielu osób ją lubi i darzy szacunkiem. Za nic nie da skrzywdzić swoich bliskich. Najpierw mówi, potem myśli. Jej córka Antonina jest taka sama jak ona i jest z tego dumna.  







Imię i nazwisko- Jakub Brzozowski
Miejsce i data  urodzenia- 15.09.1960 Gdańsk
Wiek- 15 lat
Rodzina
a)      Rodzice- Ewa Brzozowska i Edmund Brzozowski
b)      Rodzeństwo- BRAK
Miejsce zamieszkania- Gdańsk
Kolor włosów- Brązowe
Kolor oczu- Orzechowe
Opis- Kuba jest niezwykłym optymistą. Dla niego nie ma rzeczy nie możliwych. Dobry kolego Tosi Linde. Zaufany przyjaciel Maćka Dęba.




Imię i nazwisko- Maciek Dąb
Miejsce i data urodzenia- 25.06.1960 Gdańsk
Wiek- 15 lat
Rodzina-
a)      Rodzice- Mirosława Dąb i Mirosław Dąb
b)      Rodzeństwo- młodsza siostra Jagoda Dąb
Miejsce zamieszkania- Gdańsk
Kolor włosów- Czarne
Kolor oczu- Szare
Opis- Rozpieszczony i arogancki, ale mimo tych wad jest także przyjacielski i pomocny. Dobry kolega Tosi Linde. Zaufany przyjaciel Jakuba Brzozowskiego.




Imię i nazwisko- Milena Góra
Miejsce i data urodzenia- 14.04.1960 Gdańsk
Wiek- 15 lat
Rodzina-
a)      Rodzice- Barbara Góra i Tomasz Góra
b)      Rodzeństwo- młodsza siostra Eliza Góra
Miejsce zamieszkania- Gdańsk
Kolor włosów- Brązowe
Kolor oczu- Błękitne
Opis- Pełna życia i szalona dziewczyna. Uganiają się za nią tuzin chłopców, lecz ona kocha tylko jednego… Najlepsza przyjaciółka Tosi i Hani Linde. Dobra koleżanka Kuby i Maćka.
Nie przejmuje się ocenami, chociaż jest najlepszą uczennica.



BOHATEROWIE    DRUGOPLANOWI



 

Imię i nazwisko- Wiesława Nowak
Miejsce i data urodzenia- 16.05.1934 Gdańsk
Wiek- 47 lat
Rodzina-
a)      Rodzice-  Ewa Nowak i Tadeusz Nowak
b)      Rodzeństwo- Bolesława Linde
c)      Mąż – BRAK
d)     Dzieci- BRAK
Miejsce zamieszkania- Gdańsk
Kolor włosów- Brązowe
Kolor oczu- Szaro-zielone
Opis- Jest lekko stuknięta. Szczerze nie nawiedzi swojej siostry, chociaż tego nie pokazuje. Jest po prostu zazdrosna o męża i dzieci. Daje Cześkowi 10 zł za każde miłe słowo jakie jej powie. Nie lubi Tosi, a Hanie uważa za dziwne dziecko.





 

Imię i nazwisko- Ewa Nowak (zd. Kasztelan)
Miejsce i data urodzenia- 18.12.1914 Gdańsk
Wiek- 67 lat
Rodzina-  
a)      Rodzice- Ewa Kasztelan i Bronisław Kasztelan
b)      Rodzeństwo- BRAK
c)      Mąż- Czesław Nowak  od12.01.1934 roku
d)      Dzieci- Wiesława Nowak i Bolesława Linde
Miejsce zamieszkania- Gdańsk
Kolor włosów- Brązowe
Kolor oczu- Brązowe
Opis- Znana jest z najgorszych klopsików mieście. Niestety nie jest tego samego zdania co inni; uważa się za najlepszą kucharkę na świecie. Nie lubi swojej wnuczki Tosi. Hanie uważa za wspaniałe dziecko, a Czesława za dziwne.








 

Imię i nazwisko- Hanna Klucz ( zd. Linde)
Miejsce i data urodzenia- 16.05.19.1983 Gdańsk
Wiek- 30 lat
Rodzina-
a)      Rodzice- Antonina Linde i ?
b)      Rodzeństwo-BRAK
c)      Mąż- Marek Klucz od 14.02.2003
d)      Dzieci- Eliza Klucz i Lenka Klucz
Kolor włosów- Kasztanowe
Kolor oczu- Szaro-zielone
Opis- Jest nieślubnym dzieckiem Antoniny ( to jest staruszka z prologu :-D). Dostała imię po ciotce. Często jest nadopiekuńcza. Zawsze stara się zobaczyć dobrą stronę medalu. Marzycielka i optymistka. Dla dzieci i męża zrobi wszystko.





 

Imię i nazwisko- Milena ( Lena) Klucz
Miejsce i data urodzenia- 15.12.2003 Gdańsk
Wiek 10 lat
Rodzina-
a)      Rodzice- Hanna Klucz i Marek Klucz
b)      Rodzeństwo- Siostra bliźniaczka Eliza Klucz
Miejsce zamieszkania- Gdańsk
Kolor włosów- Kasztanowe
Kolor oczu- Błękitne
Opis- Jest wspaniałą osoba. Strasznie wrażliwą i uprzejmą. Nienawidzi sportu. Jest dobrą i pilną uczennicą.




  

Imię i nazwisko- Eliza Klucz
Miejsce i data urodzenia- 15.12.2003 Gdańsk
Wiek- 10 lat
Rodzina-
a)      Rodzice- Hanna Klucz i Marek Klucz
b)     Rodzeństwo- Siostra bliźniaczka Milena Klucz
Miejsce zamieszkania- Gdańsk
Kolor włosów- Blond
Kolor oczu- Szaro-zielone
Opis- Wieczna optymistka. Kocha sport; przez wielu jest uznawana za chłopczycę, ale mimo to w głębi duszy jest wrażliwą i zagubioną dziewczynką. Uwielbia swoją siostrą. Jest dla niej wsparciem w każdej możliwej sytuacji.

sobota, 9 listopada 2013

Prolog

             

Samochód z cichym piskiem zahamował przed domkiem jednorodzinnym w pewnej dzielnicy Gdańska. Z owego auta wysiadła pewna rudowłosa kobieta wyglądająca na góra trzydzieści lat. Jej szaro-zielone oczy z radością wpatrywały się w dom swojego dzieciństwa. Tyle wspomnień wiązało się z tym domem...
               Tylne drzwi BMW lekko się otwarły się otwarły i wysiadła z nich śliczna dziesięcioletnia również rudowłosa dziewczynka. Była to prawdziwa kopia swojej matki, tylko oczy miała inne. Tak...  Błękitne oczy z pewnością miała po swoim ojcu. Za dziewczynką wysiadła inne dziecko. A była to siostra bliźniaczka małej piękności. Była tak niepodobna do swojej siostry jak to było tylko możliwe. Ona: rudowłosa, miła i nie lubiąca sportu dziewczynka, jej siostra: blond włosa z szaro-zielonymi oczami swojej matki, kochająca sport. A jednak, mimo takich różnic charakteru i wyglądu, kochały się najmocniej na świecie. Można było nawet powiedzieć, że były najlepszymi przyjaciółkami na calutkim świecie. Rudowłosa  dziewczynka odezwała się:
- Jak się cieszę, że znowu tu jesteśmy. Babcia z pewnością się za nami stęskniła.
- Prawda. Mamo idziemy?-  Blond włosa zwróciła się do dumającej osoby.
- Tak...  Chodźmy- odpowiedziała wracając z krainy wspomnień.
                Podeszły do drzwi i leciutko zapukały. Drzwi otwarły się i zobaczyły tam starszą  pomarszczoną twarzyczkę, która na ich widok uśmiechnęła się szczerze i pogodnie.
- No w końcu odwiedziliście starą babcię?- zapytała- Wchodźcie, wchodźcie.
- Babciu wcale nie jesteś taka stara- Powiedziała blond włosa dziewczynka-
Starsza pani uśmiechnęła się tylko i zaprowadziła je do salonu. Gdy  weszły do owego pokoju rudowłosa dziewczynka zauważyła na stoliku album zdjęć. Podeszła bliżej i zobaczyła parę zdjęć. Jej uwagę zwróciło zdjęcie dwóch rudowłosych dziewczynek. W kropla w kroplę identyczne. Gdy matka dziewczynek zauważyła, że jej pociecha zagląda do nie swoich rzeczy, skarciła je ostro:
- Lena- zwróciła się do niej- nie wolno dotykać nie swoich rzeczy.
-Przepraszam po prostu nie mogłam się powstrzymać. Babciu- zwróciła się do pani domu- kto jest na tym zdjęciu?
Podeszła do albumu, wzięła zdjęcie, popatrzała na nie a w jej oczach zabłysły łzy.
- Moja siostra- odpowiedziała cicho- Moja najukochańsza siostra bliźniaczka.
- Mamo miałaś siostrę? - zapytała jej córka – Dlaczego jej nie znam?
- Bo umarła, gdy  miałyśmy siedemnaście lat- odpowiedziała- Zresztą to bardzo długa historia.-
- Babciu opowiedz nam ją. Proszę?- poprosiła blond włosa.
- Dobrze, Elizo.- powiedziała z westchnieniem- To się zaczęło tak…
Zaczęła opowiadać wpatrując się w zdjęcie dwóch uśmiechniętych rudowłosych dziewczynek…